Ja sobie tak myślę krążąc po różnych forach na całym świecie, że my jesteśmy jednymi z bardziej uświadomionych i takimi jakby "straight edge" - uważam że świetnie dla dobra naszych dzieci.
Pozycja malucha z FB straszna, widzę oczami wyobraźni jak poły się rozsuwają...
Natomiast wisiadło ze stelażem...hmm...miałam takie, bo był taki czas, że chust nie było w Polsce. Używałam go w tatrach na wędrówki trwające kilka godzin.
Matysia jest zdrowa, "ortopedycznie" normalna. Nie miałam wyboru bo tak jak mówię chust jeszcze nie było.
Uważam, że ludzie mają prawo uczyć się o chustonoszeniu (i wszystkich innych rzeczach) w takim tempie jak chcą i jeśli noszą przodem do świata - to co: lepiej żeby nie nosili wcale? Przecież nikt poza ich dziećmi nie poniesie konsekwencji tego. Pozostają nam tylko komentarze.