te wtracanie sie mojej tesciowej to ja wiem ze z dobrego serca i ja doceniam ze chce zeby bylo dobrze, tylko ze ona mnie tak traktuje jak jakas nie nadajaca sie w ogole na matke, ze ja krzywdze tylko''jej''dziecko ze nic przy dzieciach nie rozumiem i mam sluchac TYLKO jej bo ona ma ZAWSZE racje. i to mnie strasznie denerwuje ze normalnie czasem mam wrazenie ze to ona mamusiuje mojemu synkowi a nie ja. nieraz jak zacznie achowac i ochowac ze jej piekny dzidzius ze to ze tamto to az mnie trzesie. kurde, jest babcia Mikołaja ale nie do przesady. a jak czasem probuje wytyczac granice jakies to ona zrobi to tak ze ja jestem wszystkiemu winna, obraza sie i juz nie jest tak milo. a jak powiem swoje zdanie z ktorym przeciez nie zawsze musi sie zgodzic jesli nie chce, to mnie wysmiewa i mowi ze jakas gowniara nie bedzie jej pouczac jak wychowywac dziecko bo ona 5-cioro wychowalai oczywiscie wie lepiej. no masakra jakas
![]()