A ja dziś pierwszy raz wyszłam w leonie i jakaś baba szła z naprzeciwka i wrezasneła: do wózeczka włożyc, a nie takie tam!!!
i poszła...

za chwile jedna pani poinformowała mnie ze noga dziecku zdrętwiała

a za koleje 30 minut ze małóej niewygodnie tak wisiec taka przyklejona, a przeciez gorąco...

dodam, ze Majak całe 2,5 h spaceru przespała jak anioł

warszawa stolica eurpejskiego kraju, ja ież piernicze...
ciekawe ze w elastyku to mi sie takie przygody ie zdarzały. znaczy pytali zaczepali, ale nikt nie wrzeszczał: DO WÓZECZKA!!!!!