Młodsza córa nie chce spędzać ze mną czasu na zabawie, a domaga się noszenia, czy to w chuście, czy tak normalnie na rękach, ale że mało nie waży to często właśnie ląduje w chuście, bo po prostu tak mi jest lżej.
Faktycznie jest tak, że przy każdej innej osobie się bawi, nie marudzi, tylko jak jestem ja, to się wszystko zmienia, mama musi wziąć na rączki.
I właśnie mąż mi zarzucił, że to przez to, że ja ją noszę w chuście i szczerze troszkę zgłupiałam i zaczynam się zastanawiać, czy rzeczywiście tak może być?