klucz do tego to nie robić nic wbrew sobie, jeśli tez to lubisz to nos do woli! bliskości z własnym dzieckiem nigdy dość !
poza tym dziewczyny dobrze prawią
klucz do tego to nie robić nic wbrew sobie, jeśli tez to lubisz to nos do woli! bliskości z własnym dzieckiem nigdy dość !
poza tym dziewczyny dobrze prawią
EEE tam zarzuca. Lepsze noszenie w chuscie, niż trzaskanie placzacym dzieckiem w wozku (a znam taki przypadek), bo ciagle ryczy i tylko by sie chcialo nosic. A przeciez mama zmeczona jest i nie ma sily nosic. W rezultacie maluch, jak juz teraz ma ok 2 lata, potrafi sie zanosic placzem, byle go wziac na rece i przytulic.
ja już tęsknię za tym częstym noszeniem, więc jak tylko mogę wrzucić na plecy małego do chusty to jestem szczęśliwa... i już "pracujemy" nad rodzeństwem by maleństwo też nosić od pierwszych dni![]()
mama Filipka 31.01.2008r.
http://mamenababy.blogspot.com/
moje rozkochanie sie w macierzynstwie datuje sie na okres kiedy to przejrzalam na oczy i przestalam przejmowac sie wlasnie takimi problemami ze córke do czegos tam przyzwyczajęWrzuć na luz i delektuj sie tym "wybraniem" !!!!
E. 2009
"Prawda nie leży pośrodku, tylko leży tam, gdzie leży" W.Bartoszewski
swiete slowa. ja mam tak samo, na poczatku gdy urodzil sie Mikolaj przejmowalam sie tymi wszystkimi komentarzami typu''przyzwyczaisz go'', ''zobaczysz'' itd itp, teraz wyluzowalam, kiedy chce to nosze co z nim chce robic to robie. nawet ostatnio byla taka sytuacja gdy maly wieczorem nie mogl usnac a ja nosilam go po calym pokoju byle go tylko uspokoic bo strasznie plakal. nosilam moze z godzine, a tesciowa do mnie: ''i ty go tak go do snu usypiasz, bedziesz go tak nosic? lepiej w wozku powoz to szybciej zasnie'' a ja na to ze jak trzeba byloby to nosilabym go nawet przez cala noc. wolalam zeby maly wyplakal mi sie w moja piers niz mialby plakac i usypiac sie w wozku.
Karolka(Papilotka)(05.12.2007) Natalka(07.10.2002) Łukasz (09.05.2010)
http://www.tortyiwonty.blogspot.com/
Wrócę troszkę, bo jednak nie daję rady, ona domaga się noszenia non stop, pomimo, że lubię, to jednak moje możliwości są ograniczone, kręgosłup mi siada, a ona raczej małej wagi nie jest, bo ponad 12 już waży.
Nie chcę nic na siłę, ale może jakiś sposób, żeby choć troszkę dała odetchnąć?
Nie wiem, co się stało, czy to taki okres, czy zęby, czy może podziębiona i dlatego, ale tak ostatnimi czasami jest codziennie.
Może połóż się z nią na chwilę na kanapie, przytul. U mnie to działa. Na obu chuściochów.
o Maciek też na mnie wisi non stop jak małż wraca z pracy z ulgą go oddaje choć na chwilę. Myślę ze akurat u Maćka to jest kwestia dużej ilości zmian - tylko u mnie na rekach/w chuście czuje się pewnie.
ale niechustowy Damian znosi zmiany duuuzo gorzej...
wiec myślę ze to potrzeba bliskości z Toba właśnie i jak radziła Pati szukaj innych form bliskości, czy to przytulanie na łóżku, czy turlanie po podłodze czy co tam wymyślisz.
ja jak już nie daje rady - siadam na kanapie biorę Maćka na kolana i bawimy sie w różne wyliczanki na palcach - cały czas przytuleni.
Damian 07.01.2005
Maciek 07.09.2009
Tomek 17.04.2014
Jaś 15.01.2013 [']
1% Maciek
https://subkonta.jim.org/nasze-dzieci/profil?id=778572
uwaga: znikam na weekendy: odwyk i czas dla rodziny
Też mi się wydaje, że to kwestia odpowiedniej "porcji" bliskości.
Mój synu pierwsze 3 miesiące jeździł w wózku i straszna przylepa była. Po zamotaniu zaczęły się chwile samotnej zabawy, gadulenie na podłodze... Bo kilkugodzinny spacer plus usypianie na rękach z grubsza wystarczały. Potem zresztą zaczął sam zasypiać.
Teraz nosimy się tylko trochę po domu, bo w śniegu rozjeżdżam się nawet uwieszona wózkai od kilku dni z powrotem mam przylepa... Zamiast się bawić i turlać siedzi u mnie na kolanach i po prostu się przytula...
tehanu - taki OT masz piękny nick, kojarzy mi się z "ziemiomorzem"
Damian 07.01.2005
Maciek 07.09.2009
Tomek 17.04.2014
Jaś 15.01.2013 [']
1% Maciek
https://subkonta.jim.org/nasze-dzieci/profil?id=778572
uwaga: znikam na weekendy: odwyk i czas dla rodziny
Ja też myślę, że uzależnienie od noszenia (swoją drogą jakże przyjemne) nie ma z chustą nic wspólnego. Są dzieci, które potrzebują być non stop u mamusi na rączkach ( w chuście, czy bez), a są takie, które od małego potrafią pobyć troche same. Ja mam dwa egzemplarze przytulaków (tyle, że starszej córci nie chustowałam) i bardzo sie z tego przytulania ciesze (chyba też się uzależniłam
).