Wczoraj ukulturalniałam się i wybraliśmy się z M. do teatry Jandy na spektakl Bagdad Cafe.
Pierwsza scena, uśmiech mi się ciśnie na twarz, po cichu mówię M.:
- Nati Marsylia
- Wiesz, że to zboczenie? - powiedział mój osobisty M. całując mnie w policzek.
W spektaklu pojawiało się małe dziecko (lalka), które było noszone przez tatę w kółkowej Nati Marsylii.
Nad wiązaniem trochę bym poćwiczyła, aleza pomysł.
Szukałam zdjęć w necie, ale niestety nie ma. Jeszcze na próbach nosili na rękach dzieć.