Coraz gorzej mi sie go mota przy moim 11-miesiecznym synu. Tzn. mota sie ok, tylko potem on sie kreci, wierci (rece mu zostawiam na wierzchu) az mu poprzeczna pola spada na tylek, a i te boczne sie zwezaja
Nie mam przy sobie nikogo, kto by mi go na dworze poprawil, maz wyjechal na kilka miesiecy, chodze na spacery sama.
Jak byl mlodszy i w chuscie glownie spal fajnie nam sie w tym nosilo, bo motalam bez wyciagania rak, teraz nie ma szans. Nawet jeszcze niedawno motalam z rekami na wierzchu, ale sie tak nie wiercil. A motam naprawde ciasno.
Dlatego tez teraz preferuje plecak prosty, bo nawet jak Macius wyjmie rece, to chusta i tak jest wysoko. A Nato jest szeroka, wiec nawet jak czasem sie powierci, to chusta z pod tylka nie pojdzie na plecy, tylko siedzi ladnie.
Moze macie jakas rade?