dopiszę jeszcze coś, co w sumie jak najbardziej podchodzi pod temat - uwaga, będą smętne wynurzenia
samej trudno mi w to wszystko uwierzyć... dwa lata temu, gdy miała się urodzić Zośka byłam korporacyjnym szczurem z mocną skłonnością do pracoholizmu. pracowałam do końca 7 miesiąca, często po godzinach. rozliczana byłam ze sprzedaży tysięcy sztuk pampersów, szamponów elseve i proszku persil. do domu znosiłam naręcza kosmetycznych i chemicznych próbek, które z upodobaniem zużywałam, a jak z kibla nie waliło domestosem, to sprzątanie się nie liczyło. przed porodem miałam utarte przekonania na temat tego, gdzie jest dziecka miejsce, że ma spać w łóżeczku i o określonych godzinach, jak ma jeść, itp. wiedziałam za to, że chcę być wrażliwą mamą, dać mu wsparcie, którego sama nie dostałam i nosić w chuście.
moje wspaniałe dziecko błyskawicznie zrewidowało moje poglądy na temat tego, co niemowlak powinienzaczęłam szukać innych pomysłów na opiekę nad dzieckiem, zachłysnęłam się AP, zaliczyłam okres agresywno-wojujący, kiedy to traciłam godziny na nic nie wnoszące dyskusje na gazetowym "Niemowlaku" i w końcu trafiłam na chustoforum.
od tego momentu do dziś... no nie wiem, jakbym przeszła stopniową lobotomię, co najmniej![]()
przede wszystkim wsiąkłam jeszcze głębiej w AP i zaczęłam się go uczyć w szerszym zakresie, nie tylko w relacji rodzic-dziecko, ale także ja-inni ludzie, w tym mój mąż, inni rodzice. dużo czytam, dyskusje na forum są dla mnie niezwykle cenne, wiele z nic wynoszę. nie wyobrażam sobie (na razie, choć nie wykluczam) powrotu do regularnej pracy, mam ten komfort, że mogę pracować w domu i choć czasem mam dość ślęczenia nad tłumaczeniem do drugiej w nocy (stąd moje posty pojawiają się czasem o dziwnych porach, kiedy normalni ludzie śpią), to w życiu nie zamieniłabym tego na godziny spędzone w korporacji. nawet nie wiem, czy bym się w niej odnalazła, a pomysłu na inną ścieżkę kariery "dziennej"na razie nie mam i mieć nie chcę.
na wiosnę przeszłam na pieluchy wielo. latem zrezygnowałam z mięsa, ja, zatwardziały mięsożerca, staram się jeść możliwie dużo produktów organicznych. szukam sposobów na jak najbardziej ekologiczne życie, aktualnie pozbywam się z domu detergentów i jestem autentycznie dumna, że zaczęłam czyścić chałupę octemmało z tego, ja kocham ten zapach! mój zestaw kosmetyków obowiązkowych drastycznie się skurczył, a to co zostało stopniowo zastępują produkty naturalne. cieszy mnie, że na wymiankach odświeżam garderobę swoją i dziecka, nie tylko ze względu na oszczędność, ale również aspekt ekologiczny tego "procederu"
- tak, tak, wyklinane wymianki mają swój baaaardzo pozytywny aspekt
ja wiem już nawet, że przy kolejnym dziecku ustalę swój własny kalendarz szczepień, marzę o porodzie domowym.
to wszystko dzieje się nie tylko, ale w dużej mierze dlatego, że przesiąkam atmosferą tego forum, ono, mimo, że "nowe", ma nadal taką samą siłę rażenia. jest nas więcej, siłą rzeczy wiele mam chustę traktuje czysto utylitarnie (i to też dobrze, bo przecież zawsze korzysta na tym dziecko, a o to przecież chodzi), ale przypuszczam, że nadal spora część, tak jak ja, zaraża się szerzonymi tu pomysłami na życie, częściowo albo wsiąka po uszy (swoją drogą ciekawa jestem na czym się u mnie skończy)
tak więc ja mam do forum ogromny sentyment, do tego "nowego" forum, bo "starego" nie znam - bo niewątpliwie z jego pomocą zmieniłam swoją jakość życia i dzięki niemu poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi



Odpowiedz z cytatem