Tak mnie dziś na przemyślenia wzięło, po spacerze od urzędu do urzędu. Co właściwie jest w tych dzieciach przywiązanych do nas chustą, że tak działają na innych? Moja Lena w chuście zaczarowała już panie we wszystkich sklepach w okolicy, ostatnio ciągle dostaję coś "w promocji" żeby mama się zdrowo odżywiała, bo wtedy dzidzia się zdrowo chowa Do byłej pracy męża się wybrałam (z Leną zachustowaną jak zwykle), żeby odebrać jego zapomniane świadectwo pracy - zapomniałam zabrać mężowe upoważnienie i klops - wg przepisów jak papierka mężowską ręką podpisanego nie przyniosę to nie dadzą i koniec. I dali po telefonie do męża A pani z kadr bardzo nieprzyjemna ponoć - nie zauważyłam niczego takiego, za to zauważyłam, że pani z kadr bardzo lubi dzieciaczki. A już największe dziwy w urzędach. Sporo spraw się nazbierało ostatnio i pomału wszystko załatwiam. Jakiekolwiek pisemko dostać - tragedia. Termin realizacji 7 dni i ani chwili wcześniej. Dużo tego biegania, ale panie w słupskich urzędach naprawdę miłe, same podpowiadają, co jeszcze w danej sprawie można by zrobić. I panowie też - żeby nie było I pisemka dostaję szybciej. No słowo daję, jak poszłam do US w piątek po świstek (termin realizacji 7 dni - na kartce nad okienkiem napisane) z dziecięciem śpiącym w chuście i pytam nieśmiało, bez większej nadziei, czy jest jakakolwiek szansa, żeby mieć to na poniedziałek - pani mi odpowiedziała, żebym przyszła i sprawdziła - no i było. A wcześniej, jak po inne papiery z tego samego urzędu szłam, z Leną w wózku, nie było absolutnie żadnej szansy na przyśpieszenie, bo "wszystkich klientów muszą traktować jednakowo". No szok normalnie. Dzieć w wózku też słodki jest, też do ludzi się uśmiecha i też słodko śpi. I na nikim nie robi wrażenia. Dzieć w chuście czarów jakichś chyba używa albo ja już nie wiem co. O przepuszczaniu w kolejce do kasy i ustępowania miejsca w autobusie to już nawet nie ma co wspominać, bo naprawdę ludzie bardzo sympatyczni są w takich sytuacjach.

No, wygadałam się Przepraszam, że tak długo, ale ostatnio nie mam większych problemów i dręczą mnie mniejsze nie-problemy