Opowiem Wam króciutką historyjkę.

W ostatni weekend przestawiałam książki w maminej bibilotece i natrafiłam na książkę, o jakże znamiennym tytule "Czerwone i czarne". Autorstwa kogo? Stendhala właśnie. I tu mnie olśniło, wiedziałam, że coś mi się kojarzy, jak tylko Didek ten len wypuścił! Tu parę słów o książce, a Didek ma u mnie plusa, bo ja uwielbiam zabawy językiem. Oczywiście obiecałam sobie, że owo dzieło przeczytam (dla poszerzania horyzontów, rzecz jasna)

A jaki morał z historyjki? Człowiek się całe życie uczy, a i tak umiera głupi

I tym optymistycznym akcentem mówię Wam "Dobranoc" :*