Wiesz ja nawet nie mam się do kogo uśmiechać, bo w mojej mieścinie jestem jedyną chustomamą....
Wiesz ja nawet nie mam się do kogo uśmiechać, bo w mojej mieścinie jestem jedyną chustomamą....
Ja też się z takmi reakcjami nie spotykam(albo spotykam tak rzadko, że szybko zapominam). Mieszkam w małym mieście i tutaj mam chustowych razem ze mną jest albo 2, może 3 sztuki, albo więcej tylko kanałami chodzą. Więc jak już jakąś chustomamę zobaczę, to cieszę się jakbym dobrą znajomą spotkała.
Co do wyniosłości mam dwie tezy:
- czasem ktoś jest poprostu nieśmiały, skrępowany a wydaje sie być wyniosłym i nie ma co po pozorach oceniać;
- większość rodziców chustowych to jednak elita intelektualna. Wiele z nich to osoby bardzo dobrze wykształcone i chwała im za to, ale niestety wśród takich osób często spotyka się ludzi o wysokim mniemaniu o sobie i lekkiej(hmmm...żeby tylko lekkiej) pogardzie do innych.
Oby tych "drugich" jak najmniej było...
To ja mam chyba jakieś szczęście, mamy chustowe obce dla mnie spotykam rzadko, za to mnóstwo innych mam, kobiet mężczyzn i zawsze są to pozytywne uśmiechy pozytywne komentarze, sporadycznie zdarzają się "dobre rady" no ale generalnie ludziom się podoba ta bliskość z dzieckiem.
Czasem nie ma nic, a czasem całkiem wiele imo niestety.
Żeby było jasne- nie uogólniam. Napisałam, że często się spotyka, a nie że wszyscy wykształceni chodzą z nosami zadartymi. To taka moja obserwacja, może akurat ja zbyt wielu takich ludzi spotkałam-podkreślam nie można tych akurat ludzi zaliczyć do mądrych, a do wykształconych właśnie.
Żeby nie było - ja się nad tym naprawdę zastanawiałam, zanim napisałam. Kiedy się do kogoś uśmiecham to na niego patrzę, to nie jest rzut oka, trwa to pewnie jakieś kilka - kilkanaście sekund. Nie pisałam o osobach zamyślonych, z którymi nie nawiązałam kontaktu wzrokowego, nie pisałam też o tych z wadą wzroku, którzy mrużą oczy bo nie rozpoznają z daleka. Spojrzenia obojętno - życzliwe, z zainteresowaniem i całą gamę uśmiechów zaliczyłam do tych pozostałych 30-40 %. Pisałam o wyniosłym lub pogardliwym spojrzeniu. Oczywiście głowy sobie za to uciąć nie dam, ale wydaje mi się, że dość dobrze rozróżniam emocje, nigdy nie miałam z tym problemu (nie mówię o ocenianiu ludzi, tylko odbiorze samych emocji).
z jednej strony w pewien sposób rozumiem takich ludzi, ze moze maja dosc ze ciagle ktos sie do nich usmiecha, i chca troche pobyc sami ze sobą alez drugiej jak pomysle o sobie samej noszącej to niezaleznie od ilosci osób usmiechajacych sie na nasz widok, zawsze chce mi sie usmiechnac, bo noszenie nastraja mnie zawsze spokojnie i ciepło. Uspokaja mnie. Wiec sama nie wiem...
E. 2009
"Prawda nie leży pośrodku, tylko leży tam, gdzie leży" W.Bartoszewski
ja tam się zawsze uśmiecham jak ktoś do mnie się uśmiechnie lub życzliwie spojrzy.
ale bywa ze zamyslona jestem i wzorkiem sie tylko po kims przesliznę, a ze był w chuscie załapie po kilku sekundach jak juz mnie minie...
Damian 07.01.2005
Maciek 07.09.2009
Tomek 17.04.2014
Jaś 15.01.2013 [']
1% Maciek
https://subkonta.jim.org/nasze-dzieci/profil?id=778572
uwaga: znikam na weekendy: odwyk i czas dla rodziny
Ja mam podobnie - staram się odwzajemniać uśmiechy w ogóle, ale nie raz muszę sobie powtarzać - jestem z maleństwem w chuście, dla ludzi to nie jest normalka i się rozczulają, uśmiechnij się - i uśmiech wychodzi nieco wymuszony, bo czasem jestem zamyślona, czasem zaaferowana czy poddenerwowana, bo właśnie spieszę się, Zo gdzieś ucieka albo chce uciec z wózka a ganianie jej z przychustowanym Lelem nie należy do wielkich przyjemności, właśnie po pół godzinie albo więcej wychodzenia (karmienie, przewijanie, ubieranie, znowu przewijanie...) udało mi się wytarabanić z dwójką z domu, jest zimno, mokro i paskudnie...
Niedawno zaczepiła mnie pani z wózkiem pytając o to czy moja chusta to storcz, i wydawało się, że ma ochotę pogadać a propos, ale 1) rozmawiałam z panem, który mnie zaczepił chwilę wcześniej (właściwie to zaczepił Zo i zaczął jej pokazywać swojego dużego psa), 2) spieszyłam się do domu bo mieliśmy umówione spotkanie i głupio mi było, że mogła odnieść wrażenie, że ją zbywam i żałowałam - może byłaby nowa fajna znajomość.
A same chustomamy? Jak widuję przypadkowo inne chustomamy, zazwyczaj właśnie na Ursynowie, to raczej się nie uśmiechają - albo widzę je z daleka, albo zajęte swoimi sprawami gdzieś pędzą/uspokajają malucha, a jak dodatkowo nie mam chusty z dzieckiem na sobie to rozumiem, że nie zawsze mają ochotę się uśmiechać z powodów jakichś podobnych do moich albo po prostu dlatego, że nie zawsze ma się ochotę być obiektem kolejnych spojrzeń.
żona TEGO Jaśka
mama julówny (styczeń 2009), julińskiego (sierpień 2010), julowego (luty 2013) i julinka (kwiecien 2018)
ja bardzo rzadko widuję chustomamy
ale... do chustomam uśmiecham się zawsze (jak już jakąś spotkam) i uśmiech odwzajemniamto trochę tak, jak byśmy do jakiejś jednej wspólnoty przynależały
natomiast inni ludzie - w sensie nie chustowi
no to już inna bajka
jak wychodzę w chuście to zazwyczaj jestem atrakcją - i na miłe spojrzenia, uśmiechy, też się uśmiecham
ale czasami, jak jest dużo ludzi i wszyscy się patrzą, i nawet uśmiechają, to udaję, że nie widzę - bo czuję się, jakby to było jakieś niezwykłe, że noszę i że jak będę się uśmiechała z tego powodu, to tak dziwnie trochę, jakby "tak tak, jestem taka cudowna i dobra, bo noszę"; właśnie jakby to uśmiechanie było objawem jakiegoś wywyższania
a czasami też przybieram srogą minę, jak widzę te spojrzenia pt. "co ona dziecku robi" - wtedy też udaję, ze nie widzę
ot co...
dość rzadko widuję chusto-mamy, dziwne, bo w Warszawie chyba jest nas najwięcej...
ale nie ma żadnego pokrewieństwa dusz z założenia
kiedyś w Dębkach minęła nas cała rodzina ze starszakiem i dzieciątkiem w bambusowej beżowej nati w 2X, szczerzyłam się jak głupia ze swoją młodą na plecach, a oni mnie minęli jakby czuć ode mnie było brzydki zapach.
z drugiej strony od paru chustomam wiele się mogłam nauczyć i dlatego sama czuję potrzebę noszenia raczej pozytywnej, zachęcającej do kontaktu miny.
![]()
Doradca Noszenia ClauWi® i Doula
Sama się uśmiecham i odwzajemniam.
Mayka,bez okularów,to ja się wyłącznie szczerzę,bo to,co ja wtedy widzę, wszystko mnie śmieszy![]()
Hmmm, trudno oczekiwać, żeby każdy chętnie szczerzył się do obcych ludzi.Sama mam z tym problem. Nie każdy jest otwarty, bezpośredni. Przecież noszą różni ludzie.
No i to, co powiedział Zawitkowski, myślę jest bardzo trafnę. Dla części nosicieli to filozofia życia, a dla części kolejny sposób na transport dziecka. Myślę, że chusty na tyle się już rozprzestrzeniły, że nie ma co oczekiwać jedynie słusznej reakcji na swój uśmiech.
Niemniej uważam, że uśmiehcac się należy. Chociaż wolę, jak ktoś do mnie zagada. Sama też wyrywna nie jestem, ale kilka razy zagaiłam do chustomam. I generalnie mam nieprzyjazny, groźny, jędzowaty wyraz twarzy... więc jak na mnie trafiłaś to sorka!
Jednak jak już zauważę, że ktoś się szczerzy i załapię, że to do mnie i w wiadomej sprawie
zawsze odwzajemniam.
![]()
Przykro mi trochę, że znowu Warszawa wyszła na "najgorszą".
A ja jestem swobodna w okazywaniu swoich emocji i morda mi się uśmiecha do wszystkichPrzez co ludzie mają mnie zapewne za " lekką wariatkę" więc jak ktoś na moją zaczepkę unosi wzrok w niebiosa to idę dalej i szukam następnej ofiary
![]()
Nna wszelki wypadek uściślę - uśmiech zachustowanej osoby (przecież nie tylko mamy motają) na pewno bym odwzajemniła, sama do takowej (zwłaszcza jeśli jestem zachustowana) też się uśmiecham, ale nieczęsto mam okazję (może Ty z Kabat? zauważyłam, że tam więcej zamotanych niż Natolinie) - no bo do osoby po drugiej stronie ulicy albo zajętej rozmową z kimś innym to się mogę uśmiechać... Nie będę przecież skakać im specjalnie przed przed oczy, żeby zauważyły, że się do nich uśmiecham. Ostatnio szczerzyłam się na widok chustomamy kołyszącej maleństwo (zwłaszcza że miała chustę taką samą/podobną do naszej), ale nie będę mieć pretensji, że nie odwzajemniła zajęta uspokajaniem/usypianiem. No i czasem uświadamiam sobie, że przecież nie jestem zachustowana i skąd owa ma wiedzieć, że "ja i ty jesteśmy jednej krwi"![]()
żona TEGO Jaśka
mama julówny (styczeń 2009), julińskiego (sierpień 2010), julowego (luty 2013) i julinka (kwiecien 2018)