Zdeterminowana faktem, że od jutra na dwie doby zostaję sama z dwójką moich maluchów (przerażają mnie wieczory /kolacja Franka, kąpanie obydwu, usypianie.../), postanowiłam po raz pierwszy zamotać Antosia w plecaczek, bo łatwiej będzie opanować sytuację, gdy słodkie 10 kilo będzie na plecach![]()
Do tej pory kilka razy zamotałam w plecaczek starszaka, ale to inna melodia. Motanie 6-miesięcznego maluszka, który niepewnie siedzi jest baaardzo trudne dla początkującego motacza (motałam z instukcją nati "w ręku"). Efekt pokazuję, proszę o krytykę, porady co i jak poprawić, bo wiązanie jest mocno niedoskonałe
Antoś na początku gdy wrzuciłam go na plecy śmiał się w głos, bardzo spodobała mu się nowa pozycja do oglądania świata, ale potem, jeszcze w trakcie wiązania zaczął się prężyć i wyginać do tyłu, co utrudniało motanie. Jak go nosiłam, było już ok. Nawet zasnąłTak przy okazji - czy można samodzielnie zdjąć śpiącego maluszka z pleców bez jego budzenia?
ps. pas jest dwukrotnie obwiązany chustą, bo mam za długą (albo jam za chuda na nią)
![]()
![]()
![]()