Ad rozwoju zdanie mam takie, że przecież i tak dziecko nie spędza w chuście całej doby. Więc część z tego czasu, kiedy jest poza chustą, może spędzić w wózku, czyż nie? Jest B z zachowaniem A. W dobrej, szerokiej gondoli dziecko może sobie majtać rączkami i nóżkami i się przekręcać na boki, co K. sobie bardzo ceniła. (a na pewno lepiej niż w wymuszonej pozycji fotelika samochodowego, który jest sztywny w przeciwieństwie do rodzica z chustą). Dodatkowo na pewnym etapie buntowała się na bycie skrępowaną w chuście. I wtedy co, mam dziecko do chusty przymuszać, bo jest cudowna? (Gdzie tu ideały AP?) Czy skorzystać z dobrodziejstwa posiadania wózka? Zresztą specjalnie wybieraliśmy wózek, który nie jest mega wygodny _dla mnie_ (bo duży, ciężki, mało zwrotny), ale za to bardzo dobry dla Kreśny, a jednym z podstawowych kryteriów była wielkość gondoli.
A logistyka zakupowa? To, że coś jest super i najlepsze, jeśli chodzi o wyskoczenie do osiedlowego sklepiku po chleb, nie znaczy, że będzie nadal tak dobre jeśli chodzi o większe zakupy na obiad. Wiem, bo próbowałam tych opcji w dowolnych konfiguracjach. Tu akurat totalna wyższość chusty jest nadinterpretacją.




).
Odpowiedz z cytatem