No więc sytuacja z tą chustą ma się następująco:
kupiłam ją jakoś tak tylko tak z ciekawości. Jak przywiozłam do domu, dotknęłam, doszłam do wniosku - co za słomianą makatkę utkał didek ! sztywna, szorstka, no makabra jakaś. pierwsza próba zawiązania plecaka prostego zakończyła się niepowodzeniem. No więc azur poszedł na stragan. Wniosek mój był taki: didek utkał jakąś totalną masakrę, która się do noszenia nie nadaje. Ale chusta wisi na straganie i nikt jej nie chce, zresztą wisi nie jako jedyna z serii 55% lnów. I ja wiem dlaczego - bo zawiązać to graniczy z cudem. Dziś zrobiłam podejście drugie - zawiązałam podwójnego X i prosty plecak zakończony tybetańsko. Oczywiście dociągnąć poprawnie się nie dało, ale dziecko jak przymurowane. Nie ma szansy żeby cokolwiek się wrzynało w ramiona. Jeśli tylko uda się tą szmatkę złamać to będzie to najlepiej nosząca chusta w historii. Faktycznie nadaje się ona tylko dla ambitnych - bo trzeba nad nią popracować. Ja chyba popracuję, bo po pierwsze i tak jej nikt nie chce, a po drugie, po dwóch godzinach noszenia i braku bólu na ramionach w niepoprawnie dociągniętym wiązaniu - zwracam didkowi honor.
aha - niestety gniecie się jak len, ale może po złamaniu będzie lepiej![]()