Jestem zszokowany tym wątkiem. Pierwszą stroną odpowiedzi dużo bardziej, niż jeżdżeniem rowerem z dzieckiem. Na dodatek odniosłem wrażenie, że połowa z was na tyle kiepsko jeździ rowerem, że rzeczywiście nie powinna brać dziecka na rower w żadnej formie.

Osobiście nie wziął bym dziecka na rower w chuście (czy też przyczepce) nigdzie gdzie jeżdżą samochody, bo jeżeli ktoś pisze, że kierowcy ładnie omijają przyczepki to ma rację tylko w większości przypadków, ja omijam, ale debili za kierownicą jest dalej pełno.
Natomiast gdybym już wiązał małego na plecach i był u dziadków na wsi, bo tym nic nie miał przeciwko pojechaniu polną drogą do lasu z nim, i to w chuście, foteliku, czy nawet przyczepce. (Przyczepki widzę dość mocno jako wózki dla dzieci, z tej złej strony :/ )

Krytyki bujania się na oponie, od osób które same noszę dzieci w chuście nie rozumiem kompletnie. Bo chyba nie powiecie mi zaraz, że jak się chodzi to dziecko może z chusty wypaść? (@Mecik?)

Jeszcze dodam, że jeżeli chodzi o jakieś niebezpieczne wstrząsy dla dziecka, to muszą one być o wiele silniejsze w przyczepkach i fotekach niż na plecach, bo masa ciała rodzica jest dobrym amortyzatorem (siodełko, plecy, kręgosłup dorosłego, chusta).

Cytat Zamieszczone przez magda1980
bierze też pod uwagę,że dziecko na rowerze w foteliku zmienia środek ciężkości,to jak zmienia środek ciężkości w nosidełku na plecach
Zmienia, tak jak plecak. Z 10kg na plecach się lepiej panuje nad rowerem niż z 10kg na bagażniku, a że jest ciężko to inna sprawa...

Cytat Zamieszczone przez magda1980
zresztą-ciekawe,jaką to dziecko ma z tego przyjemność na tych plecach?
Jestem młodym ojcem ale juz zauważyłem, że dziecko bardzo chętnie manifestuje, jeżeli coś mu się nie podoba i nie sądzę by dużo rodziców na siłę unieszczęśliwiało swoje dzieci. To może dzieci noszone na plecach, też nie mają z tego przyjemności? (to było pytanie retoryczne) Wydaje mi się że taka sama przyjemność jest być noszonym na placach co wożonym.

Cytat Zamieszczone przez magda1980
proponuję zwrócić uwagę na zdjęcie z oponką-jakoś mi ten dzieciak nie bardzo jest dociągnięty.
Zgaduję, że nie wypadło, bo by się tak nie chwaliła tym bujaniem. Na dodatek ktoś tam jeszcze był i by widział że się dziecko wysuwa.

Jeżeli ktoś umie rozważnie jeździć, na jakimś odludziu (szczególnie odsamochodziu) to by mógł w rękach dziecko trzymać, a jak ktoś nie umie jeździć, albo wyjeżdża na drogi samochodowe to nawet super-hiper-foteliko-przyczepka nie pomoże!

Dziwię się też jak bardzo można uogólnić, a zarazem dodać szczegółów sytuacji , że korzenie, że trzęsie, że spaliny, że samochody, że motory, że mikrourazy, że inni rowerzyści ech.

Ukłody w stronę Jaśnie Pani, za spokojne podejście do tematu, ja tak nie umiałem.