mam nadzieję, że nie tworzę tematu, który już był poruszany. Niedawno wróciliśmy z wakacji i chusta okazała się nieoceniona! Jakbym za każdym razem miała uruchamiać wózek to chyba z połowy spacerków bym zrezygnowała. Miejscowość należała do mniejszych, ale było dosyć tłoczno, codziennie raniutko szłam do piekarni po zakupy, w chuście młody, w ręce smycz z psem na końcu
, obowiązkowo na plażę też w chuście (jak widziałam te wózki taszczone po plaży to od razu robiło mi się lżej). Synuś szybko usypiał, więc na plaży było z nim rewelacyjnie. Nie spotkałam innych chustomam, ale raz widziałam chusto-tatę, z tym, że nie do końca wiem, czy on wiedział o co chodzi, albo ja wiązania nie znam - dzidzia przodem do świata a chusta skęcona w rulon a raczej sznur.. No i mam na koncie jedną zafascynowaną i przekonaną do zakupu chustomamę - to efekt mojego lansu
. A dziś może wybierzemy się do zoo - nie wyobrażam sobie inaczej niż w chuście
, chociaż mój Bruno skończył 8 m-cy, zaczął sam siadać (na co czekałam) i zaraz przymierzę się do poszukiwać mei taika
.