Było już: sikanie do nocnika co jakiś czas, z łaską ale chociaż tyle (tzn ja sadzałam, K. sikała, nawet szybko). Był miesiąc bez pieluchy, jedyne co osiągnęłyśmy to sikanie gdzie bądź i wołanie, żeby ktoś to starł. Powrót do pieluch. Był totalny bunt nocnikowy połączony z wołaniem, że właśnie sika i domaganiem się natychmiastowej zmiany pieluchy.

Teraz woła, że siku już leci za sekundę, chce nocnika, siada na nim (mimo, że siku już zdążyło pójść w pieluchę) i sieeeeeeedzi. W końcu z nudów chce tam zabawek, bo ile można siedzieć. Ale na prośby i groźby, żeby zeszła - ogromny protest i nieeee, bo ja robię "sziu-sziu"! I co mam teraz robić, pozwalać tak siedzieć? Zabierać mimo protestów? I ile jeszcze takich dziwnych etapów przed nami :/?