Generalnie nie miałam jakoś czasu się rozglądać... dopiero wczoraj, ostatniego dnia widziałam kilka chust - jedną w drodze na plażę (pomarańczowo-żółta) od strony stadniny do wyjścia nr 30 szła mama z mężem (chyba ) i super mega fajnym maluchem z irokezem w kieszonce alllle cudnie wyglądali, aż mi się buzia sama śmiała.
Potem jeszcze jedną żółto-pomarańczową już w samej Białogórze, z dzidzią z przodu/na biodrze (?) jakoś tak bardzo nisko. Jeszcze jedną dzidzię w samoróbce apaszkowej na biodrze

Słaby w sumie bilans... bo duuuużo nosideł turystycznych, sporo wisiadełek super malutkich dzieciaczków przodem do świata. Przy jednym nie wytrzymałam, i jak zawsze sobie obiecałam nie wtrącać się w sprawy noszących inaczej, to tutaj delikatnie zwróciłam uwagę, że tata, mający maleństwo może trzy-czteromiesięczne, w wisiadle przodem do świata, skacząc we wszystkie strony i majtając dzieckiem niemiłosiernie, ku uciesze znajomych patrzących na (jak to sami nazwali) 'przejażdżkę' malucha, może mu po prostu zrobić krzywdę.... Masakra płakać mi się chciało.

My się nosiliśmy trochę w manduce, trochę w pożyczonym chustoMT od Vegi (kurka, nie pamiętam z której chusty, takie brązowo-rude pasy ). Młody tak bardzo spalał energię na plaży, że spokojnie sam właził na plecy i zasypiał w drodze powrotnej