Sytuacja wygląda tak - Pyzula ma prawie pół roku, stabilnie sama nie siedzi, trzeba ją podtrzymywać (radzi sobie coraz lepiej, ale to wciąż nie jest porządne samodzielne siedzenie i jeszcze jakiś czas nie będzie). Noszę ją w 2x, ale ponieważ jest długaśna, jej głowę mam w okolicach swojej brody, przez co muszę głowę odchylać, a to w prawo, a to w lewo, a kiedy zaśnie, mam głowę wykręconą prawie do tyłu (jeszcze kilka centymetrów i będę mogła się pokazywać w cyrku za pieniądze). Jeśli zawiążę ją niżej, ciężar rozkłada się inaczej i bolą mnie ramiona. MT i wiązanie na plecach odpadają jeszcze ze względu na brak stabilności w siedzeniu Pyzuli.
Coś robię źle? Czy to okres przejściowy pomiędzy dzieckiem zbyt długim na noszenie z przodu a dzieckiem niesiedzącym? Czy zmienić wiązanie, ale na jakie? Kieszonki nie lubię, bo dziecko prasuje mi biust.
Co robić, droga redakcjo??
Jadę jutro na wakacje i, jeśli nic nie wymyślę, czeka mnie chustowa klęska :/