wreszcie odważyłam się pierwszy raz zamotać mojego prawie już dwumiesięcznego synka![]()
(chusta kupiona pół roku temu?)
przeczytałam 120 razy instrukcję wiązania i...
- dzieć nawet nie protestował przy wiązaniu
- zasnął w chuście po 3 minutach /chyba nie dlatego że go za mocno ścisnęłam?)
- pocałować go w czółko mogłam
- naciągnęłam mocno, ale obawiałam się odcinka na wysokości szyji/głowy i tam ze strachu zeby dziecia nie udusić - nie dociągałam
- przy pochyleniu się - był do mnie dalej przyklejony (prócz głowy, którą podtrzymywałam dłonią)
- czy kręgosłup ma odpowiednio wygięty?
- czy kolanka na odpowiedniej wysokości?
- czy dobrze chusta dociągnięta?
- czy pupka dobrze wpadnięta?
- jak postępować na wysokości szyji?
No dobra, a tak to wyglądało:
Proszę o dodatkowe wskazówki.
Bez Waszej pozytywnej opinii nie wyjdę na spacer![]()