Podczytuję Was już od roku, i ciągle to forum jest dla mnie skarbnicą wiedzy i inspiracji.
Jestem mamą rocznego Stefka, który w chuście znalazła się jak skończył 3 m-ce. Niedawno jednak jego noszenie stanęło pod ?, ponieważ wyszło na jaw lekkie obniżenie napięcia mięśniowego. Wczoraj byliśmy na wizycie u rehabilitanta który uspokoił nas , że nie jest tak źle i nosić pozwolił. I tą radością, że to nie koniec noszenia postanowiłam się z wami podzielić.
A zaczęło się od kółkowej Nati , na początku wydawało mi się to rozwiązanie bardziej uniwersalne i łatwiejsze od chusty wiązanej, niestety tu polegliśmy bo Stefek pozycji kołyski nie lubił i może wtedy przygoda z noszeniem by się skończyła gdybym nie zobaczyła mamy z zawiązanym maluszkiem który słodko spał a ona sobie szła i czytała książeczkę ,podczas gdy ja po wertepach z wózkiem ,drżąc aby mały się nie obudził. Po myślałam: "o nie, ja też chcę nosić!", zakupiłam wiązaną Nati i dzięki forum trafiłam na kurs do Agi i nosimy się do teraz albo w chuście albo w manduce. Tylko teraz mam problem, bo mi się marzą chusty w różnych kolorach (teraz mam tylko granatową), już nieraz mi ręka na bazarku zadrżała, co by sobie coś bardziej energetycznego sprawić, ale póki co racjonalny umysł zwycięża.![]()