Dziś na zakupach spotkałam mamę z zachustowaną córeczką.
Pokonując silny wstyd i skrępowanie, podeszłam cichutko i zagadnęłam.
Głos mi się łamał z podniecenia i emocji. Tak strasznie się cieszyłam, że w końcu u mnie w mieście jest mama chuścioszka. Dreszcz emocji jeszcze po rozmowie pół godziny mnie trzymał. Połowy produktów na obiad nie kupiłam, tak byłam "zamotana"
.
To nic, że okazało się, że mama jest przejazdem na wakacjach.