zaczęło się od tego że moja córeczka jest wcześniaczką. No i poradzono mi metodę kangurowania - nasłuchałam się opowieści jak to w krajach gdzie dostęp do inkubatorów niewielki, rodzice na własnej piersi ogrzewają dzieciątko. Bardzo mi się to spodobało. U nas na szczęście szybko okazało się, że nie ma ortopedycznych przeciwwskazań do chustowania. Kupiliśmy chustę elastyczną. Jeśli mała kiedykolwiek zasypiała przy mężu, to właśnie noszona w chuście. Mała od poczatku lubiła wyłącznie pozycję pionową.
Teraz nasz słodziak waży 8 kg i czas przerzucić się na tkaną. Czekając na jakąś fajną okazję (poradzono mi Nati na początek - że cenowo przystępna i wygodna) nosimy się w kółkowej - fajnie jest ale kurczę czuję jak obciąża nierównomiernie kręgosłup, mimo że zmieniam - raz na prawe, raz na lewe ramię...
Najwięcej w elastyku chodził mój mąż, sądzę że teraz też "pod niego" powinniśmy kupić chustę.
A w ogóle to po nitce do kłębka - od chust dotarłam do Attachment Parenting i jakoś się zadomowiłam w tym podejściu do wychowania. Pewnie wśród Was też znajdę zwolenniczki tego nurtu
Co do naszego miejsca zamieszkania: czy znajdzie się ktoś z Warszawy z okolic Parku Skaryszewskiego na forum?
Pozdrawiamy razem z Bubcią![]()