Cytat Zamieszczone przez petisu Zobacz posta
Nie sądzę, zeby porównanie kiepsko zawiązanej chusty do niezapięcia pasów w fotelików było trafne. pierwsze grozi dyskomfortem dziecka (jesli jednorazowe) ewentualnie wadą postawy, drugie śmiercią.

Nie powiedziałąbym też że lepiej nie nosić niż nosić źle, bo co byście wolały-szczęśliwe dzieciństwo w ramionach rodziców i proste plecy czy dzieciństwo bez bliskości i plecy krzywe. Ja osobiście wolę krzywe plecy. Tym bardziej, że nawet wisiadło takiego końca wcale nie gwarantuje, jedynie naraża na taką ewentualność. Pamiętajmy, ze bliskość to bliskość i jest najważniejsza, a sposób w jaki się tę bliskość daje, to wybór rodzica. Czasem zdrowszy czasem mniej, ale wybór rodzica. Poza tym nie sądzę, żeby Ci Państwo z premedytacją chcieli dziecku krzywdę zrobić. CHustowo-oświeconym to się wydaje, że wszystko jest takie oczywiste i przecież widać, ze chusta źle zawiązana. A to kjest włąśnie ta strasznie irytująca postawa nauczycieli czy wykłądowców a nawet lekarzy, którzy bywają oburzeni, że ktoś nie wie czegoś co dla nich oczywiste....
Petisu, słuszna uwaga w sumie.
Być moze faktycznie - zbyt szybko zapomina się czasem jak wół cielęciem był. A na bank robiłam masę błędów. Mozliwe jednak, że jest dla mnie szansa, i że przy kolenjnym dziecku (a co za tym idzie - kolejnych mcach spe.dzonych w chuście) i po iluś tam zamotanych parach podczas warsztatów czy konsultacji stanę się bardziej empatyczna.
Chciałabym tylko jedno słówko wtrącic odnośnie bliskości vs chusty - chusta to nie jest jedyny sposób na okazywanie bliskości. Ba. dla wielu osób chusta to przede wszystkim wygoda. Bliski kontakt z dzieckiem jest często skutkiem a nie przyczyną noszenia w chuście. A zdanie w drugim akapicie Twojej wypowiedzi zrozumiałam własnie tak, jakby nie noszenie dzieci w chuscie skutkowało brakiem bliskosci ale za to prostymi plecami. Popraw mnie jesli sie mylę, bo mogłam cos źle zrozumieć