Przymierzałam się już kilka razy, aby napisać coś w tym wątku i... grzęzłam jakoś. Ok, od rodzinki zacznijmy. Moja mam wciąż krytykuje "te szmaty". Zawsze byłam niezależna i czasami dla zasady szłam pod wiatr, więc mało się tym przejmuję. Dla niej także jest bolączką, że wózki "taaakie wózki" stoją do wyboru-na werandzie, w garażu, w bagażniku. Gdy moja siostra próbowała mnie zniechęcić twierdząc, ze ona nawet chciała kiedyś kupić chustę Red Castle (?), to wyłączyłam się.
Scenka z dnia dzisiejszego. Spotkałyśmy się w parku. Było nas pięć. Jedna forumka przybyła wózkiem, ale zaraz przesiadła się w chustę. Wózkiem zaopiekowała się kuzynka. Idziemy całą bandą, mijają nas dwie starsze panie. I co dało się słyszeć? "Chociaż jedna normalna". Hmm... mało fajny komentarz, ale nas generalnie bardzo rozbawił. W efekcie-z pewnością spotkanie powtórzymy!