Chciałam Wam powiedzieć jedną ważną rzecz o rossmanowych pieluchach - na nich jest skład!!! Dla mnie, konsumentki czytającej nałogowo etykietki, to super zaleta. Mogę sobie w netku sprawdzić, co dzieciory mają na odwłokach.
Pisałam kiedyś do producenta pieluch Happy, co to właściwie jest ten "stosowany od wielu lat superabsorbent" - nie dostałam ŻADNEJ odpowiedzi... A jakoś zakupy w ich sklepie internetowym dawałam radę robić, więc wygląda to na celowe zignorowanie klienta.
Wiecie, ja po prostu nie lubię chamskiej ściemy.

A jeszcze co do pieluchowego smrodu - część z Was narzekała na Pampersy... Cóż, z tej marki dostaliśmy kiedyś kilka paczek nawilżanych chusteczek. Takiego paskudztwa dawno nie widziałam - zamiast czyścić obklejały skórę jakąś lepką mazią i śmierdziały, że ojojoj. Zupełnie nie rozumiem, czemu to takie popularne.