A i pewnie te dziewczyny nie zdają sobie po prostu sprawy z tego, o ile nam jest jednak łatwiej. Ja znacznie mniej poświęcam czasu dziecku, bo nie staram się na siłę go niczego uczyć - nie wpadłam na to, że ma jeść co ileś godzin czy samo zasypiać - a pewnie gdybym się starała wprowadzić to wszystko na siłę, to męczyłabym się, walczyła z maluchem i miała wszystkiego dość. A tak - moje dziecko zasypia kiedy, jak i gdzie chce, je takoż, jest pogodne i wesołe.

Dziś teściowa powiedziała mi, że mając małe dziecko czekała jak na zbawienie na moment, kiedy ktoś je od niej weźmie, żeby miała trochę spokoju. Spojrzałam na nią, jak na kosmitkę. Nie mam takich myśli ani potrzeb. Jednak ona urodziła dziecko mając 23 lata, w trakcie studiów, mieszkała z własną mamą, siostrą i babcią i z pewnością nie była gotowa na macierzyństwo. I do tej gotowości właśnie zmierzam - jak człowiek chce sobie jeszcze szaleć i nie ma ochoty się opiekować maluchem, to idea AP, pieluchowania wielo itp. mu po prostu nie podejdzie. Ja nie mam na głowie NIC oprócz dziecka. I jestem cholernie szczęśliwa