.. że jestem/jesteśmy w stanie zabrać maluchy i w każdej sytuacji sobie poradzić.
Otóż wracalismy ostatnio od moich Rodziców 200 km autostradą. I jakieś 30 km przed Wrocławiem strzelił nam w aucie pasek, na którym był m.in. alternator. Wiadomo - światła prąd zużywają, akumulator się kończy..
I miałam spokojną jazdę, bo wiedziałam, że nawet jak staniemy gdzieś w polu, to każde z nas sobie może przywiązać malucha i możemy dojść gdziekolwiek. Zwłaszcza, że spakowani bylismy w jedną walizkę (na weekend nie ma co brać więcej, nie?
(no i nakarmić młode też było czym)
(dodam, że akumulatora starczyło, jakieś 500-700 metrów od domu zaczęły się zapalać po kolei wszystkie kontrolki na czerwono, czyli zasilanie siadało już. Ale dotoczyliśmy się)




Odpowiedz z cytatem
że gdyby coś, jakaś sytuacja awaryjna, to jest chusta, wkładam małego w nią i jest dobrze 
