Nie wiem o co chodzi, ale moja mała nie chce już zasypiać w chuście. Najczęściej motam mała jak jest jej pora drzemki ale też po prostu, żeby sobie pochodzić i być razem. Z zasypianiem nie było nigdy problemu a tu nagle bunt. Siedziała spokojnie w chuście przez ponad 30 minut, rozglądała się, gaworzyła, wszystko ok aż do momentu kiedy zaczęła się robić senna. Zaczęła się wiercić, kręcić, ale nie chciała się ułożyć i nagle ryknęła w niebo głosy, że nie wiedziałam o co chodzi. Wyjęłam i położyłam do łóżeczka i zasnęła w 5 minut. Czyżby nie chciała już usypiać będąc tak blisko? Nie za mała ona na potrzebę przestrzeni? Czy ktoś też tak miał?