Pokaż wyniki od 1 do 20 z 38

Wątek: jestem załamana

Mieszany widok

  1. #1
    Chustofanka Awatar reniason
    Dołączył
    Dec 2009
    Miejscowość
    Kraków
    Posty
    285

    Domyślnie

    U mnie to samo jak Uleńka widzi łóżeczko to histerii dostaje no ale czasami muszę ją odłożyc w bezpieczne miejsce czasami zabawi się sama na podłodze ale nie długo no chyba że przy niej siedzę. Synka nie nosiłam w chuście ale za to na rękach całymi dniami więc czy z chustą czy bez moje dzieci uwielbiają być noszone i już. Tylko ja czasami juz wymiękam
    Renata mama Arusia 25.11.2007 i Urszulki 03.11.2009
    Kosmetyki Mariza

  2. #2
    Chustofanka
    Dołączył
    Sep 2009
    Miejscowość
    Łódź
    Posty
    189

    Domyślnie

    Moim zdaniem, odsetki od noszenia to się kasuje jak dziecko ma mniej więcej rok. Moja panna jest ostatnio bardzo samodzielna (za wyjątkiem czasu walki z zębami ) Tak że życzę odrobinę cierpliwości, a potem już tylko będziesz się upajać efektami chustowania

  3. #3
    Chustofanka Awatar Bodzia_30
    Dołączył
    Mar 2010
    Miejscowość
    Opole/Pogórze
    Posty
    267

    Domyślnie

    My właśnie w ten etap marudzenia i miałczenia wchodzimy - i oczywiście usłyszałam że to przez ciągłe noszenie na rękach - ale ja nawet nie komentuje ani nie tłumaczę że bzdura totalna - bo niby co? mam pozwolić dziecku leżeć i płakać w samotności?
    Ja nawet nie wiedziałam że mam tyle cierpliwości w sobie i wytrzymuje te płaczące chwile, bo mój mąż po kilku minutach albo mi dziecko oddaje albo ucieka i sie złości, bo nie wytrzymuje tych jęków. Przecież taki maluszek nie umie powiedzieć co mu dolega, a może go brzuch boli, a mąże dziąsełka swędzą - ja się nie przejmuję tym gadaniem i poprostu biorę na ręcę albo w chustę i przytulam i noszę. I mam wszystkich w nosie.

    Nasi znajomi mający o dwa miesiące starsze dziecko, mają to szczęście że ich dziecię nie płacze tylko leży i zajmuje sie swoimi sprawami. Mój małżonek troszku im zazdrości tego spokoju, ale ja wtedy mu mówię, że nasz syn przynajmniej okazuje swój charakter i emocje a nie leży jak kłoda. Troszku to pomogło


  4. #4
    Chustofanka Awatar sylabelle
    Dołączył
    Sep 2009
    Miejscowość
    Poznań/Luboń
    Posty
    318

    Domyślnie

    To ja tak trochę "naukowo" wtrącę Może to pomoże zrozumieć co nieco? bo myślę, że jak tak ogólnie się wie, w jakim okresie rozwoju jest aktualnie dzieciaczek i co tam sobie przeżywa, to łatwiej to zaakceptować i dostosować się do jego potrzeb Tak przynajmniej sądzę i mi to pomagało w chwilach słabości...
    Większość z was ma dzieci w podobnym wieku (w okolicach 5-6-7 miesiąca), a w tym właśnie okresie dziecko zaczyna dostrzegać, że ono i mama to dwie osobne osoby. Do tej pory psychicznie przeżywało siebie i matkę jako jedność - taki stan zwłaszcza łatwo zauważyć zupełnie w początkowych miesiącach, kiedy zaspokaja się każdą jego potrzebę natychmiastowo i czasami mama może mieć wręcz poczucie, że nie istnieje jako jednostka, nie liczy się jako osoba. No ale jak już teraz dzieć zaczyna odróżniać siebie od mamy, to pojawiają się w związku z tym różne lęki i obawy (tzw. lęk separacyjny), a co za tym idzie nasila się potrzeba bycia blisko z mamą, jako sposób radzenia sobie z tym lękiem Oczywiście każde dziecko jest inne i tym samym inaczej może to przechodzić, dlatego jedno nie sprawia takich "trudności", a inne nie schodzi z rąk... Ja bym nie winiła chusty, a wręcz przeciwnie - doceniłabym, zwłaszcza w TYM okresie
    Nie wiem, czy tyle wam wystarczy, bo jeszcze można szerzej popsychologizować, ale chyba nie ma aż takiej potrzeby. Jeśli się mylę, to pytajcie
    Julka (VII 2009), Kornelia (V 2013), Konstanty (IX 2014)


    Mój blog szydełkowy: sylabelle.blogspot.com
    FB: https://www.facebook.com/sylabellesylabelle

  5. #5
    Chusteryczka Awatar kulka37
    Dołączył
    May 2009
    Miejscowość
    Opole
    Posty
    1,893

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Bodzia_30 Zobacz posta
    My właśnie w ten etap marudzenia i miałczenia wchodzimy - i oczywiście usłyszałam że to przez ciągłe noszenie na rękach - ale ja nawet nie komentuje ani nie tłumaczę że bzdura totalna - bo niby co? mam pozwolić dziecku leżeć i płakać w samotności?
    Ja nawet nie wiedziałam że mam tyle cierpliwości w sobie i wytrzymuje te płaczące chwile, bo mój mąż po kilku minutach albo mi dziecko oddaje albo ucieka i sie złości, bo nie wytrzymuje tych jęków. Przecież taki maluszek nie umie powiedzieć co mu dolega, a może go brzuch boli, a mąże dziąsełka swędzą - ja się nie przejmuję tym gadaniem i poprostu biorę na ręcę albo w chustę i przytulam i noszę. I mam wszystkich w nosie.

    Nasi znajomi mający o dwa miesiące starsze dziecko, mają to szczęście że ich dziecię nie płacze tylko leży i zajmuje sie swoimi sprawami. Mój małżonek troszku im zazdrości tego spokoju, ale ja wtedy mu mówię, że nasz syn przynajmniej okazuje swój charakter i emocje a nie leży jak kłoda. Troszku to pomogło

    No i Bodzia wie,co robić! Fajnie,że tak do tego podchodzisz

    Dodam tylko,że takie dzieci,które tylko leżą i nie płaczą też wcale nie są "mniej kłopotliwe"( wrr...jak to brzmi), czasem taki maluszek nie woła i nie wyraża swoich potrzeb,ale to wcale nie znaczy,że ich nie ma.Polecam lekturę "Mądrych rodziców" i www.przytulmniemamo.pl o takich "cichutkich" dzieciach.
    Ja chyba wolę moje "jojczydła",które wymagały ciągłego kontaktu.Za to teraz mega otwarte ludziki.A Wojtek przed chustą spieprza,aż się kurzy od kiedy zaczął chodzić.Teraz to ja chodzę i "jojczę",żeby się dał ponosić łobuz
    Matko-Wiko dasz radę!Masz chustę i NASZE wsparcie

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •