od półtora miesiąca jesteśmy tylko na wielo. Czasami zdarzeło się że nad siusiakiem Ignas mial takie czerwone kropeczki, czasem cos na pupie. Generalnie kupiłam mydło marsylskie, zaczęłam zasypywać mąką ziemniaczaną. Było w miarę, aż do dziś. Dziś pupa odparzona że ho ho, a nad siusiakiem i w miejscu gdzie się kończy na górze pieluszka masa czerwonych kropek, plama jak przy oparzeniu
Cały dzień to wietrzyliśmy, to zmienialiśmy pieluchę co pół godziny, a teraz na noc posmarowałam grubo sudocremem, dałam papierek taki co później prać można i założyłam AIO pszczółkę.
Żal mi go strasznie. Nie wiem co robie nie tak?
Piorę z dodatkowym płukaniem, 60 stopni, do prania daję łyżkę jelpa, łyżkę bio d.
W dzień przewijamy sie średnio co 2-3 h, z tymże, dziś miał pieluche cztery, bo zasnął w aucie i niestety spał długo. W nocy nie zmieniamy, bo moje dziecko przy tym takie histerie urządza, że masakra (wiem, bo raz próbowałam), a że nam bambusowe formowanki jakoś wytrzymują to odpuściłam.
Co mogę dodać? Chyba idą zęby, siki śmierdzą przeokrutnie. Kupki nie było, dzienna wylądowała w toalecie więc nie leżał w niej nawet minuty.
Zawsze ma mikropolar/ polar przy pupie, bo jak założyłam samego bambusa to wprawdzie mu nie przeszkadzało, ale pupa czerwona była.
Co robić????
Edit: zastanawiałam się, może ja mu za ciasno te pieluszki zapinam? Czy to może być powód?