Tytułem podsumowania - w tym tygodniu wszystko zeszło... dopiero. Ruszył to świństwo hascofungin na zmianę z bactrobanem, (2 tygodnie tak traktowałam, muszelka przestałą być jak ogień czerwona, ale pierwotne ognisko zostało), ale prawdziwa poprawa dopiero po aknemycynie potem podrasowanej przez 3 dni pimafucortem. Wygląda na to, że wdało się zakarzenie maczugowcami, które w promieniach UV świecą tak, jak grzyb (zdanie dermatologa naszego). Doadtkowo kąpałam z dodatkiem octu, w mojej opinii bez różnicy, czy tak, czy z emolientami. Dermatolog też się zdziwił na to "nienatłuszczanie", w końcu maści lecznicze też są na tłustym podłożu.