Lejdis, normalnie mnie wczoraj wcięło, zatkało, wprawiło w niemy zachwyt.
Moja pięcioletnia córka od 2 mc nie jedynaczka - aczkolwiek z lekka buntujaca się na nowy stan rzeczy - wieczorem wparowała do mej pracowni z przewiązaną wokół szyi, pasa i lewej ręki szmatą, a w niej jej LalaGiligili, - mamooo pomożesz??? bo sie zakkręciła i nie dycha - fakt Giligili nie mała prawa już dychać a co za tym i gilać bo moja sprytna dzieć zawiązała szmatę na wzór maminej wokół główki laleczki ( to już nie odemnie wzięłą ale plus za inwencję ), co by szmacianka się nie ulotniła w ferwoże zabawy.
Młoda powiązała jakieś moje szaliczki płócienne co by było dużo i długo i by się wiercąca Giligili nie przemieszczała zbytnio z takim skutkiem że ozplatywałam je przez dobre 1/2h. Dziś rano przyszła ze szmatą w ręku - możesz? no i ją zamotałam w elehganckie 2x. i tak się przebawiła do obiadu.
Jutro się będziemy uczyć a co, jak chce ?! to czemu nie

no więc jak ?pierwsza zachustowana się liczy ? czy nie