Jak widzę dziecko poniżej 2 -3 lat w wózku przodem do świata, a zwłaszcza dziecko płaczące, mam odruch: zamotac przodem do mamy zamiast wieszać kolejna grzechotke albo zagadywac i zabawiać. Też tak macie czy ja już chustotalibem jestem?
Jak widzę dziecko poniżej 2 -3 lat w wózku przodem do świata, a zwłaszcza dziecko płaczące, mam odruch: zamotac przodem do mamy zamiast wieszać kolejna grzechotke albo zagadywac i zabawiać. Też tak macie czy ja już chustotalibem jestem?
A co jest zlego w przypadku nieplaczacego 2,5-latka jadacego w wozku przodem do swiata, bo nie lapie?
agaja jesteś chustotalibem
Wybrałam się dziś po raz pierwszy od dłuższego czasu na spacer z wózkiem. Trochę niedomagam, do sklepów mam daleko a chciałam kupić to i owo i nie chciało mi się zakupów dźwigać. Tak więc dziecia włożyłam do spacerówki, przodem do świata i poszłam w drogę. Nie wiele brakowało a bym się wróciła. Jakoś nam się rozmowa nie kleiła. Ja nie słyszałam co Mała gada i nie widziałam co mi pokazuje. Nie mogłam też jej za bardzo pokazywać świata nie zatrzymując wózka i miałam wrażenie, że mogę być niesłyszana. Jednym słowem kicha. Niestety dziecko w wózku przodem do świata musi się samo zajmować sobą podczas jazdy, a przecież nie po to idę na spacer, nie? Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie wszyscy mają takie jak ja oczekiwania odnośnie spaceru.
Ostatnio edytowane przez JoShiMa ; 28-05-2010 o 00:30 Powód: literówki
Nymphadora mówiłam o dziecku mniejszym niż te 2-3 lata. Ja nie mówię że to coś złego. Chodziło mi właśnie o to że kontakt mniejszy jak dziecko przodem do świata. Gadać się nie da a mój 2 latek np gadać lubi
http://www.leniwiec.eu strona mojego zespołu
http://www.kamilamuczynska.blogspot.com blog z fotkami moich córek
![]()
Doradca po kursie zaawansowanym Die Kinderwagenvernichtungsschule Dresden® (Drezdeńska Szkoła Unicestwiania Wózków®)
mamy - nie jestem w stanie prowadzić wózka w który mnie widzę swojego dziecka - miałam kiedyś taką konieczność i bardzo się zmęczyłam tym 'spacerem'. Spacer jest do rozmów, pokazywania świata, obserwowania reakcji dziecka, reagowania na nie. Nawet jeśli dziecko w wózku zasypia to tez wolę je widzieć i móc pośpiewać, pogłaskać niż telepać wózkiem aż do zmęczenia małej główki tymi wstrząsami...
nie, nie mamy
jak ktoś ma ochote to niech wozi te swoje dzieci nawet na deskorolce![]()
...
Ostatnio edytowane przez słoneczny_blask ; 01-01-2014 o 15:13
eee tam
właśnie planuje zakup sapcerówki dla mojej zupełnie niewózkowej dotąd córki - wiek ponieżej 1rż![]()
w moim przypadku się wyklucza, bo interesuje mnie wyłacznie wersja kompaktowa, czyli parasolka max 6kg do używania "czasem". Mam duży wózek z możliwością montażu spacerówki przodem do siebie ale właśnie ze względu na jego wagę i gabaryty użyłam go na dworze cały 1 raz i tyleż razy własnie córa moja miała okazję widzieć świat z perspektywy wózka![]()
no to już kwestia priotrytetów jest - a hierarchę każdy ustala sobie samjakby co to ja polecam Bebeconfort Streety
względnie kompaktowy, nie za ciężki i z przekładanym siedziskiem
![]()
Jako, że z Leną bardzo dużo gadamy (nie tylko na spacerach). to wózek mam przodem do siebie - ale to jest taki wózek z tych większych, 3w1, jest ciężki choć bardzo wygodny w prowadzeniu i na każde błota i wertepy się nada. Rodzina chciała mnie kilka razy uszczęśliwić lekką spacerówką, ale podziękowałam właśnie przez to, że jak tu prowadzić dialog z dzieckiem, którego się nie widzi?
Natomiast cudze wożenie w wózku żadnych skrajnych emocji we mnie nie budzi
Nie, mucha. Najczesciej jestem sama z dwojka dzieci (2,5 i 4,5). Musimy pokonywac duze odleglosci, musze robic sama wszystkie zakupy (czesto dla 4 osob), nie mamy samochodu. Nie jestem wstanie dzwigac 16 kg na plecach, 10 kg w siatach i jeszcze trzymac za reke starszaka.
Nie mam ochoty wysluchiwac/czytac, ze z tego powodu jestem gorsza matka.
miałam chustotalibski okres. przeszło mi, bo dzieciaki są różne. byle potrzeba bliskości była zaspakajana. tak jak każdy sprzęt dziecięcy, wózek powinien i jak najbardziej może być prawidłowo używany. na pewno nie powinien służyć do telepania płaczącym maluchem, który najzwyczajniej w świecie chce się przytulić. nie oczekuję, że wszyscy rodzice zaczną używać wyłącznie chust. fajnie będzie, jeśli dostrzegą potencjał chusty i szmata stanie się tak naturalnym elementem wyprawki, jak rzeczony wózek.
jechałam ostatnio autobusem, Zośka u mnie w chuście, przed naszym nosem dziecko w podobnym wieku w wózku. Zośka podziwiała widoki za oknem, maluch tyłki współpasażerów i szarą ścianę. patrzył na nas nieodgadnionym wzorkiem "zza smoka". żal mi go było strasznie. w takich pięknych okolicznościach przyrody rodzice mogli po prostu ustawić wózek przodem do siebie i się dzieckiem zainteresować. to nie wózek był winny, tylko to, że rodzice mieli dziecko w pompce.
inna kwestia to moje przyzwyczajenia. ja jestem z różnych, bardziej lub mniej obiektywnychpowodów bezwózkowa. u nas odpowiednikiem wózka jest rowerek trójkołowy, którym jeździmy do piaskownicy. no i łyso jest, co by nie mówić. denerwuje mnie, że nie mam na bieżąco kontaktu z Zośką. ale jej to sprawia ewidentnie frajdę, rozkłada się w tym rowerku jak królowa i macha ręką do świata
![]()
Mama Zosi (XII.2008), Drobinki [*] i Maksa (V.2012)
Pochłonęło mnie życie,
więc w wirtualnym niebycie
pozostaję do odwołania.
rowery to zupełnie inna bajka. Frajda dla mnie i dziecka. Z rowerem łyso mi nie jest. Ps ostatnio ktoś próbuje mnie wybitnie przekonać że wózek służy właśnie do telepania płaczącyn dzieckiem i że moje płaczące dziecko mam tam wkładać zamiast do chusty. Aha nie chce byc odebrana jako ktoś kto uważa wózki za samo zło. Sama nie używam bo nie lubię ale rozumiem że ktoś lubi tylko pojąć nie mogę dlaczego ktoś lubi spacery w których nie widzi dziecka. Mam na myśli długie spacery. . Też uważam że chusta powinna byc częścią wyprawki a wózek rzecz jasna jedni lubią drudzy nie tylko bez możliwości kotalut z dzieckiem
Ostatnio edytowane przez agaja ; 28-05-2010 o 09:53
ej bez przesady! ja mam 10 miesięcznego Synusia i wożę go w wózku przodem do świata - mimo, że mam inną opcję ale on preferuje właśnie tak. nigdy go nie wiozę jak płacze ani nim nie telepię. nie wydaje mi się też, żeby jadąc na siedząco w wózku widział mniej niż w chuście - jest niżej, to prawda ale widzi więcej. zazwyczaj mam w bagażniku MT albo chustę na "w razie czego" gyby znudziła mu się jazda wózkiem. kiedyś nie lubił wózka - nie woziłam go na siłę, nosiłam go w chuście a teraz lubi się przejechać i sprawia mu to radość. w chuście też lubi i na plecach i na brzuchu noszę go i wożę także.
nie bądźcie takimi szowinistkami chustowymi!
http://www.leniwiec.eu strona mojego zespołu
http://www.kamilamuczynska.blogspot.com blog z fotkami moich córek
![]()
Doradca po kursie zaawansowanym Die Kinderwagenvernichtungsschule Dresden® (Drezdeńska Szkoła Unicestwiania Wózków®)