Mój małżonek dał się zamotać w elastyka na chwilę, podczas wakacji. Ale Mała zaczęła płakać, bo była głodna. Wymotaliśmy, dałam pierś i potem sama się zamotałam. Ale fotkę zdążyłam zrobićJego pierwsze, dziewicze zamotanie:
Potem chyba raz zamotał się sam w tkaną (chyba to już tkana była, a może jeszcze elastyk?), jak ja poszłam do sklepu. Wracam, o tu mój mąż odkurza z dzieciem zwisającym z chusty - nie dociągnął... Niestety fotki brak.
Potem małżonek chusty nie tykał, jakoś chyba nie bardzo mu się to spodobało.
A potem ja po kryjomu nabyłam MT. No i małż trzymał Lu na rękach i marudził, że nie może tak długo (ma w jednej ręce jakiś durny ucisk na nerw i to go boli strasznie w niedogodnej pozycji), zapytałam więc "Zamotać Cię?". Ochoczo się zgodził, więc przyniosłam MT. Nawet nie nawrzeszczął na mnie, że kupiłamOto i pierwsze motanie w MT:
A dziś SAM zażyczył sobie, żeby go zamotać i zabrał Lu na spacerJak złapałam za aparat, to zwiał na klatkę schodową, ale i tak udało mi się go 'zdjąć'
I nawet rozpoczęłam rozmowy o szyciu nowego MT, specjalnie dla nas![]()