Dziś przyjechał do nas rzeczoznawca wyceniać dom do kredytu.
Mąż odprowadzał pana do samochodu, w którym siedziała mama z dzieckiem.
Jak otworzył drzwi to z auta wypadła zielona chusta w paski (mąż daltonista nie umiał podać więcej szczegółów).
Panowie wymianili uwagi o tym że ich żony "chorują" na chusty i niestety tyle wiem.
Moze jednak jest tutaj ta lubelska chustomama...byłoby miło...
to ja tylko to nie była zielona chusta
a bambus LL
a słyszałam że masz nowy nabytek eh... miałam ochote wyskoczyć z tego auta
Magdalena - jestem chustoholiczką... To choroba przekazana genetycznie... moja prababcia chustowała, moja babcia motała, moja mama nosiła.... i ja jestem nosicielką...