Ja tak miałam kiedyś. Wychodziłam na spacer z baardzo śpiącym i płaczącym Krzysiem. Jak przestał płakać, zasnął tak mocno, że musiałam nieźle nim potruszyć, żeby się obudził. Była sroga zima, a my w lesie, więc wyjąć go nie mogłam, a pod kurtką, szalikiem itp nie mogłam stwierdzić, czy sie porusza w rytm oddechów.Na buzi jakoś nie było widać. Zdrowo sie wystraszyłam.






					
					
					
						
  Odpowiedz z cytatem
						
 

						
 i Asiuli Łobuziuli

 

