Mnie dziecko kosztuje tyle co ja zjem w ciągu dnia (bo na piersi) i co wydam na pieluchy wielo, bo pampków zaprzestałam używać, wszystkie drogie kosmetyki które kupiłam na początku właściwie leżą mało co używane, ciuszki dostałam w spadku po trzech dzieciakach, wózek od teściowej (chociaż nie używany prawie wcale, bo Jasiek woli w chuście spacerować - i słusznie), zabawki od rodziny i po starszym. Acha, wydatek szczepień niestety spadł na nas - szkoda mi kuć tyle razy, więc kupujemy skojarzone.
A co do tej wyceny, to jakaś taka strasznie naciągana. No ale jaki dziennikarz taki artykuł.