Opowiem Wam moje wczorajsze przygody. Nasza ciocia która jest mocno zaangażowana w pttk i ich wycieczki namówiła nas na wspólny mini rajd dla rodzin z dziećmi. Jako że lubimy chodzić a do tego trasa była w naszej okolicy zgodziliśmy się chętnie. Na miejscu okazało się że rodzice z dziećmi nie dopisali za to emerytów całe mnóstwo Było bardzo sympatycznie a prowadzące wycieczkę małżeństwo z 3 letnim dzieckiem wprawiało nas w podziw pomieszany z osłupieniem. My swobodnie częśc trasy pokonaliśmy z Zosią w mt na plecach. Ciocia nasza zachwycona tym sposobem noszenia dzieci próbowała przekonać rzeczone małżeństwo (ja od indoktrynacji byłam daleka) bo oni z tym dzieckiem na rajd wybrali się WÓZKIEM !!! Do tego z malutkimi kółeczkami pchali go z tym dzieciakiem bo błocie, pod górę itd. Pot kapał im z czoła ale na zachęty cioci słyszałam tylko NIE !!! Stanowcze NIE ! To było NIE w stylu NIE BO NIE.
Mieliśmy ubaw bo trasa pod koniec to była zarośnięta łąka, wysokie pokrzywy i jakieś 2-3 km tata niósł (!) załadowany bagażami wózek a mam dziecko na barana a my swobodnie w mt
To są ludzie którzy etetowo prowadzą wycieczki i z tym wózkiem nawet po górach śmigają Gdyby chociaż mieli koła duże i pompowane to pewnie byłoby im dużo łatwiej ale najwidoczniej to ludzie lubiący hard core
Do tego pan prowadzący całą trasę nosił na plecach metalowy składany stołeczek dla siebie. I pomyślałam że jeśli są kosmici to wyglądają właśnie tak
Ale moja wyobrażenie turystyki pieszej polegającej na noszeniu wózka nie mieści się w głowie. Brak mi wyobraźni aby to spróbować zrozumieć bo gdyby chociaż chcieli spróbować zamotać małą i powiedzieli wtedy że im to nie odpowiada ale była NIE BO NIE I WÓZEK POD PACHĘ
A to fotki z wczorajszego emeryten party






Pokażę jeszcze jak moja Marysia miło spędzała czas