Jeszcze do niedawna sie cieszyłąm, ze mnie jakos wisiadła nie przesladują....No to sie przeliczyłam....Wczoraj z M> i Blanką bylismy w naszym lubelskim botaniku

. Wszystko slicznie, piekna pogoda, sielanka

Spacerujemy z Blaneczka w placaku, a tu nagle tata z wisiadłem- przodem do świata. Az mnie zatkało. Nie mogłam sie przestac za nim oglądac. W dodatku towarzyszyło temu takie dziwne uczucie ....Z jednej strony chciałam podejsc i powiedziec, ze to słaby pomysł nosic w tym dziecko. A z drugiej widziałam, ze tan tata taki szczęsliwy, dumny.....Ech.....Dylematy....