http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1...do_Europy.html
poza tym że artykuł bezsensowny tylko jedno mi się ciśnie CHUSTĘ TRZEBA BYŁO WZIĄĆ![]()
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1...do_Europy.html
poza tym że artykuł bezsensowny tylko jedno mi się ciśnie CHUSTĘ TRZEBA BYŁO WZIĄĆ![]()
biedna kobieta musiała przytulać i nosić na rękach swoje dziecko, to musiało być dla niej traumatyczne przeżycie
Doradca-Partner Akademii Noszenia Dzieci
Kuba (27.01.02), Lola (17.12.03), Kinia Antosia (5.08.06), Kamila Dyś (31.08.08)
and life's like an hourglass glued to the table,
No one can find the rewind button girl
So cradle your head in your hands.
And breathe, just breathe, whoa breathe, just breathe
Nie tylko dla niej, dziecko aż wysypki dostało od tego przytulania!
"A co im imponuje? Płaczące posągi. Zamiana wody w wino. Zwykły kwantowy efekt tunelowy, który i tak by się zdarzył, gdyby tylko ktoś zechciał poczekać parę zylionów lat. Jak gdyby zamiana słonecznego światła w wino, dokonywana przez winorośle, ich grona, czas i enzymy nie była tysiąc razy bardziej cudowna i nie zdarzała się stale..."
Terry Pratchett "Pomniejsze bóstwa"
ale też prawdą jest, że maluch potrzebuje oprócz przytulania trochę nóżkami pofikać, a gdzie go położyć na takim lotnisku?
2 + 7 (2005-2018)
"A co im imponuje? Płaczące posągi. Zamiana wody w wino. Zwykły kwantowy efekt tunelowy, który i tak by się zdarzył, gdyby tylko ktoś zechciał poczekać parę zylionów lat. Jak gdyby zamiana słonecznego światła w wino, dokonywana przez winorośle, ich grona, czas i enzymy nie była tysiąc razy bardziej cudowna i nie zdarzała się stale..."
Terry Pratchett "Pomniejsze bóstwa"
Wg mnie przejaskrawiona ta historia strasznie, a mama chyba trochę nieporadna. choć z drugiej strony faktycznie jak miała kilka tych bagaży podręcznych, to mogło być jej ciężko. Uff, nie ma to jak zarzucić dziecko na plecy w MT i można śmigać po wszystkich lotniskach świata hihihi
Agnieszka - mama Dawida (26.05.1995) i Majeczki (26.09.2008)
"od przytulania w czasie noszenia na rękach po lotnisku dostał wysypki". Kobieta chyba faktycznie nie przytula dziecka, o noszeniu już nie wspomnę ...
też to czytałam i nie rozumiem, ja z kolei bym nie wytrzymała na lotnisku z wózkiem, dziecko i tak w chuście/na rękach, więc po co mi taki klamot?
klamot jest po to zeby zabrac sie (czyt. rzeczy plecak, aparaty i takie tam ) z samolotu do odprawy (wygodniej niz szukac wozka na bagaz przynamniej na lotnisku w TO i Detroit )
uwazam, ze to jest po prostu bardzo zle napisany artykul, a kobieta ma prawo sie wkurzac, bo faktycznie jak wozi dziecko wozkiem, to jej jedyny srodek transportu. Wysypka mogla byc od goraca, moze miala drazniacy buzie material na gorze (kutrka, sweter), tylko to tak opisane... Tu chodzi o to, ze cholerna Lufthansa kolejny raz traktuje polskich pasazerow jak cos gorszego. Powinni ja przeprosic i to malo powiedziane.
A ja troszkę z innej beczki: napisane że kobieta wyleciała z Caracas gdzie często bywa - czyżby z tym maluchem na okrągło latała do Wenezueli? Tak to zrozumiałam i troszkę mnie to przeraża aby takiego malucha wozić (latać) w te i spowrotem na niemałych dystansach i to bez chusty. Z tobołami - była tam sama? Kurczę, ja sobie nie wyobrażam tak daleko podróżować z kilkoma torbami i dzieckiem samej. To jakaś mordęga.