przynajmniej aż do naprawy... lub kupnie nowej pralki

po miesiącu przygotowań w postaci kupowania WIELO-wyprawki, po 9-dniowym pobycie w szpitalu po porodzie, po kilku dniach w domu zaczęłyśmy wielopieluchować - i było cudownie (choć pierwszego dnia zanim doszłam do jakiej takiej wprawy pobrudziłyśmy 3 otulacze w 3 przewinięciach

i tak 9 dni trwała nasza sielanka - aż w czwartek zepsuła nam się pralka

całe szczęście, że zepsuła się w czasie drugiego tego dnia prania (bo w pierwszym prałam m.in. prefoldy dwa dni zbierane) - od czwartku musiałam zapakować Matyldę w pampersy i od tego czasu dziecko mi capi, znaczy całkiem konkretnie podśmiarduje zużytymi pampkami (nos mi odwykł lub nie przywykł jeszcze - przy dwójce starszej jakoś przyjmowałam ten smrodek z dobrodziejstwem inwentarza, bo nie wiedziałam że można inaczej)

wczoraj ręcznie doprałam 5 szt. prefoldów, a w piątek cały wsad pralki który udało mi się po wielu trudach wydostać z zepsutej pralki - w pon.-wt. jak przyjdzie fachowiec dowiem się jaki los czeka mnie i moja pralkę

na razie nastrój mam pesymistyczny i z lekka depresyjny