Oj z tym sikaniem...ciezka sprawa. Ja sarszą zaczęłam odpieluchowywać jak miała 17 miesięcy, kupiłam dla niej wielorazówki, a w końcu doszłam do wniosku, żeby po domu chodziła w samych majteczkach i rajtuzach. Początki były straszne, non stop łaziłam ze ścierą (chwilami myślałam, ze mam "tępe", niewyuczalne dziecko), wszędzie kałuże, mokro, cały czas przepierki, przebieranie. Najbardziej drazniło to męża, który bał się, ze zaraz w całym domu będzie śmierdziało moczem. Ja też już miałam dosyć; Hania nie chciała siedzieć na nocniku, pokazywała już po fakcie plamę na podłodze a czesto widząc moją srogą minę (wiem, nie powinnam) leciała skruszona po szmatę i wycierała. Aż tu nagle w drugi dzień świąt wielkanocnych byliśmy u tesciów, nocnik w pogotowiu, Hania bez pieluchy i załapała. Pokazywała pięknie mówiąc "siii" i ani razu się nie posikała. Zajarzyła praktycznie w ten jeden dzień i tak już zostało. Wpadki zdarzają się bardzo rzadko, tylko kupa niestety ląduje w majtkach. Tez wie o co chodzi, ale zauważyłam, że chyba źle jej się "ciśnie" w pozycji na nocniku, wczoraj próbowała kilka razy i nic i w końcu wolała na stojąco (lub na kucaka) do majtek. Jedynie nan noc jeszcze pielucha i na wyjścia/ Co zrobić, by się odważyć także w tych przypadkach zrezygnować z pieluch? Na dwór daję pampersa, bo za każdym razem wielo nie wytrzymywała i wszystko było mokre. Wysadzacie tak po prostu pod krzaczek? A jak zimno jest?