Jupijajjj pięć dni bez jednej zużytej pieluchy prędzej też kilka dni sukcesów mieliśmy, ale spał u babci, a ta nie dała by skalać swego mieszkania. Udało mi się na szczęście wyperswadować wielo z czuciem mokra, które ku mej uciesze pozostały suche.
Jestem taka dumna! Choć co prawda na spacerze siusianie wynika raczej z mojej inicjatywy to i tak cieszę się, że małemu wypadki zdarzają się niezwykle rzadko.
Wreszcie też nie muszę prać dywanu z kupy mały ciągle załatwiał się gdzieś w kącie. Kupiliśmy drugi nocnik, postawiliśmy w odosobnionym kącie i tam ostatnio wszystkio ląduje. Czasem widzę, że coś kombinuje to mu o nim przypominam.
Kłopot w tym, że przechodzi teraz dziwny etap i wciąż mi nawija śmiejąc się "zjadłem kupę, zjadłem kozę" Podglądałam go dziś jak robił i jak tylko wstał - łapy do tyłka. Fu u uj! Na szczęście nie doszło do konsumpcji.
Nie potrafi usiedzieć i zaczekać aż przyjdę go powycierać tylko pędzi załatwiać jakieś sprawy. Chętnie również siada pupeńką gdzie popadnie i racjonalne argumenty na to nie pomagają.