Wiecie co? Chyba się udało! Wprawdzie jeszcze nie mam odwagi zdjąć gaci na noc czy wyjście (a i z racji pory roku zdarza się w owe gacie w pełni kontrolowany i generujący nieszczęśliwą minę sik), ale jak już ruszyło, to poszło niemal bez wpadek. Ale w przypadku Młodej łagodne metody nie działały. Ona korzystała z nocnika od kiedy usiadła, co zupełnie nie przeszkadzało jej lać do pieluch/trenerek. Mieliśmy już kilkanaście podejść i przejściowych sukcesów, ale po max tygodniu Młodej się nudziło sikanie na nocnik i wracała do starych zwyczajów. Ale jak już nie miałam co młodszemu na tyłek założyć jak wyrósł z niubornów, to stwierdziłam, że koniec tego dobrego i założyłam majty. I nie założyłam pieluchy, choć prosiła. Zsikała się w nie 2 razy. I to by było na tyle. Nagle się okazało, że również kupę można zrobić do nocnika (robiła tylko jak miała kilka miesięcy, potem konsekwentnie odmawiała). Noce i spacery suche. Na pewno pomogło to, że w tym samym czasie bardzo ograniczyła picie mojego mleka, a co za tym idzie – wszelkich płynów, dopiero teraz zaczyna znów więcej pić. I zwierzakowy papier toaletowy z Rossmanna. Tak że ten – może niekoniecznie po dobroci, ale w efekcie i dziecko i matka szczęśliwi