Postanowaiłam zawitać do Waszego wątku. Nie przebrnęłam przez całość, bo nie mam aż tyle czasu

Tak w ogóle to się nie spodziewałam, że tu się kiedyś pojawię. Wydawało mi się, że z odpieluchowaniem pójdzie nam wyśmienicie jako iż nocnikujemy się od 3 miesiąca życia. Trochę się obawiam, że coś nie tak z tym EC poszło i zapędziłyśmy się w kozi róg. Nie zawsze było tak, że reagowałam na sygnały wysyłane przez Julkę, ale często sama ją wysadzałam jak czułam, że jest już czas - nie wiem czy mogło się stać tak, że ona nie tyle słucha siebie co oczekuje, że mamusia będzie sama wiedziała kiedy ją posadzić, albo jak ją posadzi to zrobi...Dodam, że jak miała niecały roczek to poszła do żłobka i tam z wysadzaniem to było średnio, ale nocnik się jednak czasami pojawiał.
Sytuacja jest teraz taka:
Jula juz od bardzo dawna woła na kupę, na siku zaczęła wołać troszkę później. Są okresy, nawet kilka z rzędu, że nie siknie ani razu do majtek i praktycznie za każdym razem woła, albo jak jej się zapytam to przytaknie i idziemy do toalety (najczęściej są to weekendy albo dłuższe pobyty w domu. W żłobku podobno nie woła tylko jak się jej zapyta to albo idzie albo nie - jak wróci do domu to znowu woła i jest ok. Teraz na święta przyjechali dziadkowie i Jula nie chodziła do żłoba no i pięnie wołała na siusiu, chodziłą bez pieluszki, zakładałam jej tylko na noc. Mija kilka dni jest ok, pieluchy po spacerach suche - myślałby człowiek dziecko odpieluchowane, ale nie, bo nagle Jula staje na środku pokoju i sika na dywan i patrzy na to po czym stwierdza, że nasiusiała i kładzie się na podłodze do przebrania, robi to samo kolejne dwa razy. Wczoraj zrobiła siku u mnie na kolanach

a jak ma ubraną pieluchę to więcej razy sika do niej niż woła.
Nie wiem co ma zrobić. Czy radykalnie w ogóle nie zakładać pieluchy i wycierać kałuże, ganiać za nia i co chwile pytać czy chce siku - no i jak ze żlobkiem? Może powinnam pogadać z jej opiekunem, żeby jej zdjął pieluchę i spróbował - może jak tam załapie to już jakoś pójdzie. Tzn. ona doskonale wie o co chodzi tylko albo to czasami olewa, albo myśli, że ja pomyślę za nią...
Sama się już zamotałam.
Miał ktoś podobnie, bo nie wiem co robić?