bo wychowanie bezpieluchowe nie jest celem, tylko środkiem - sposobem na lepsze porozumienie z dzieckiem. I to porozumienie jest najważniejsze, a nie suche majtasy.

Ale przyszło mi do głowy coś jeszcze. Na samym początku, kiedy dziecko jest tylko jedno i to na dodatek pierwsze, i jest jedną wielką niewiadomą, błahe sprawy mogą wydawać się trudne - wychodzenie z domu może być wielkim zamieszaniem, które rzeczywiście przeszkadza w spokojnym dogadywaniu się z maluszkiem. Mam tu na myśli np. zimę i to upiorne ubieranie w milion warstw... jeżeli mama nie ma wprawy, to trwa to długo i wkurza zarówno mamę jak i dziecko. Może dlatego mama woli posiedzieć sobie w domu i jeszcze trochę się "zgrać" i dogadać z maluchem zanim zacznie gdzieś wychodzić?
Oczywiście problem dobrze rozwiązuje wychodzenie z dzieckiem w chuście pod kurtką - jest szybciej, a poza tym maluchy w chuście rzadko siusiają No ale nie wszystkie bezpieluchowe mamy noszą w chustach na spacerze