Ja choć trochę w temacie sie orientuje puki co jeszcze dojrzewam do wysadzania synka (oprócz kupki, która staram się "łapać" na razie na papierek ale zdarzało się i do kibelka
ALE moja koleżanka tak sie tym bez-pieluchowym zachłysnęła ze teraz tylko śledzi synka i niemal nic innego nie robi tylko biega z nim do łazienki i ok, tylko ze ona przez to w ogóle nie wychodzi czasem nawet na spacer nie - bo sie dziec zasika... to chyba trochę paranoja jest, bo na dworze ona sie boi ze za zimno , a juz gdzieś pojechać to broń bosz.. bo w autobusie sie zsika...itd...
Jak wy robicie? w domu wysadzacie a w podroży pielucha i trudno/ nie wpływa to na szybkość "uczenia" sie dziecka? Bo ona chyba sie boi ze synuś jak siknie w pieluchę parę razy to sie przyzwyczai do pieluch...
Jakby tak miało byc to bez sensu dla mnie - bo ja dużo jestem poza domem.