Przedwczoraj, po kilkutygodniowych delikatnych próbach zachęcenia go, zamotał się po raz pierwszy w elastyk. Tkana to zdecydowanie wyższa szkoła jazdy dla niegoTrochę ponosił i stwierdził, że wiedział, że to nie dla niego. Trudno. Ja i tak szczęśliwa, że w końcu chociaż spróbował.
Wczoraj pojechałam na zakupy. Po godzinie tel. kiedy wrócę. W tle słyszę naszego wrzaskunka. Gwiazda leżaczek nie, mata nie, tylko na rączki i się rozgląda.
Wracam, M. otwiera mi drzwi i przeżyłam szok - mała w chuście słodko przytulona do tatyAle mi się miło zrobiło.
M. bardzo sceptycznie odnosi się do swojego noszenia w chuście. Tzn. nie czuje tego i jakoś go to "nie kręci" - dosłowny cytat. Nigdy nie sądziłam, że sam z siebie się zamota.
Może teraz jak mała będzie marudna nie powie mi, że może do chusty włóż tylko sam włoży![]()