Raportuję obecny stan:

dziecię się odpieluchowało całkowicie - w nocy i w dzień, choć zdarza jej się popuścić, ale woła zawsze i wszędzie (czytaj Kościół pełen ludzi też i jak mówię - "masz pieluchę, sikaj spokojnie", to ona prawie krzyczy "EE!!" ) Od tej pory nie zakładam wcale, a dziś dała się wysadzić na dworze, na trawkę.

Z kupą wzięłam na luz i następnego dnia założyłam jednorazówę - jak widziałam, że jej leci, bo tupała, dreptała, to ją zachęcałam, żeby robiła do tej pieluszki. Udało się i to był już dla mnie sukces. Następnego dnia, kolejny kroczek, zaczęła robić do pieluchy (ZAWSZE ROBI NA STOJĄCO - TO RZECZYWIŚCIE TAK JEST), wsadziłam ją do wanny i zdjęłam pieluchę i pokazałam, jak wyrzucam kupkę, że kupka chce iść do kibelka i robiłyśmy jej papa. Następnego dnia, od razu do wanny i robiła kupkę (na papier toaletowy), a ja masowałam brzuszek i mówiłam, że kupka chce wyjść, że zrobimy jej papa, że kupka w brzuszku boli itp, itd. Udało mi się Małą rozbawić i sama zaczęła brzuszek masować
Tak więc zaczyna popłakiwać, jak kupka ma być, ale udaje mi się ją zabawić, rozśmieszyć i zmotywować do parcia.
Chyba ma coś takiego, o czym przeczytałam w wątku od Magnolii, że wydaje się jej, że kupa, to część niej. No ale jakoś się udaje - choć jeszcze póki co na stojąco i pewnie znów powoli będziemy się zniżać do nocnika.

Trzymajcie kciuki i jeśli macie jeszcze jakieś pomysły, to jestem otwarta